W pogoni za orgazmem
Czym jest orgazm? Jest ekstazą, wybuchem, eksplozją, szczytem, kulminacją, zwieńczeniem… Naukowcy prowadzący badania nad seksualnością człowieka już w latach 60 –tych XX wieku, wyodrębnili 4 fazy orgazmu: fazę podniecenia, plateau, szczytowania-orgazmu i fazę odprężenia. Podniecenie to skutek połącznia czynnika psychologicznego – fantazji, wyobrażeń, poczucia bezpieczeństwa i cielesnego – dotyku, pieszczot, stymulacji stref erogennych. Jeśli obydwa czynniki zostaną spełnione i będą obojgu partnerom dostarczać pozytywnych doznań, to rosnące podniecenie w naturalny sposób przeniesie kochanków do fazy plateau.
Od podniecenia...
Pierwsza faza może być utożsamiana z tzw. grą wstępną. Od tego, ile w tej fazie partnerzy „zainwestują”, poświęcając sobie czas i uwagę, może zależeć powodzenie w fazie szczytowania. Dlatego, warto zadbać o stworzenie atmosfery czułości i bliskości. Pieszczoty, szeptanie do ucha, ale również bielizna, nastrojowe światło, muzyka czy truskawki z szampanem mogą wpłynąć na czynnik psychologiczny. Jeśli zabraknie tego czynnika lub stymulacja ciała nie będzie na poziomie, który wywoływałby podniecenie u któregoś z partnerów, wtedy może dojść do opóźnienia lub wręcz przerwania tej fazy.
...do szczytowania
Jeśli jednak nic tej pierwszej fazy nie zakłóci, a partnerzy nadal będą sobie dostarczać właściwych dla siebie bodźców, to w fazie plateau nastąpi zintensyfikowanie odczuć, które doprowadzą do orgazmu. Sukces tych faz polega na współgraniu bodźców i popędu. Jeśli bodźców jest zbyt mało albo nie odpowiadają zapotrzebowaniu partnerów prawdopodobnie nie dojdzie do osiągnięcia orgazmu. Orgazm jest stanem, jakiego doznaje całe ciało. Od strony fizjologicznej to rozładowanie napięcia objawiające się między innymi gwałtownymi skurczami mięśni. Zazwyczaj kobiety najbardziej odczuwają orgazm w okolicach miednicy, pochwie i łechtaczce, a mężczyźni - w penisie i gruczole krokowym. Nie jest to jednak jedyny obszar odczuwania „rozlewającego się” orgazmu. Każdy człowiek indywidualnie go przeżywa i różna może być jego lokalizacja w ciele.
Orgazm lepszy i gorszy?
Do powstania tego mitu przysłużył się Zygmunt Freud, który określał orgazm łechtaczkowy jako niedojrzały i orgazm pochwowy - jako ten świadczący o dojrzałości kobiety. Do dziś wiele kobiet i mężczyzn jest wyznawcami tego podziału. Na szczęście dzięki wieloletniej pracy amerykańskich naukowców (W.H Masters, V.E Johnson, A.C Kinsey), badających seksualność człowieka, wiemy, że w żaden sposób nie należy dzielić orgazmów na lepsze – gorsze czy dojrzałe – niedojrzałe. Najsilniejsze doznania kobiety czerpią z masturbacji, nieco mniejsze podczas umiejętnej stymulacji przez partnera i najmniejsze podczas stosunku płciowego. Stopień przeżywania orgazmu jest uwarunkowany przez fizjologię i budowę kobiety. Znaczna większość kobiet przeżywa orgazm podczas stymulacji łechtaczki, ale niektóre przeżywają go stymulując kilka obszarów (łechtaczka, okolice odbytu, pochwy, piersi, okolica krzyżowa kręgosłupa). Orgazm łechtaczkowy nie ma jednakowego przebiegu u każdej kobiety. Jedne panie lubią obchodzić się z łechtaczką bardzo delikatnie, inne preferują bardziej zdecydowane pieszczoty, a jeszcze inne stymulują łechtaczkę strumieniem wody z prysznica (Zespół Havelock–Ellisa). Podobnie zróżnicowany jest orgazm pochwowy. Niektóre panie lubią gwałtowne ruchy członka, a inne płynne i delikatne. Dla niektórych kobiet dopiero połączenie stymulacji łechtaczki dłonią partnera oraz wprowadzenie członka do pochwy gwarantuje przeżycie orgazmu. Trzeba więc pamiętać o tym, że sposób przeżywania orgazmu, czas dochodzenia do osiągnięcia orgazmu i jego rodzaj jest indywidualny dla każdej kobiety i zmienny. To znaczy, że kobieta na różnych etapach swojego życia może różnie odbierać bodźce i reagować na pieszczoty.
A jeśli go brak?
Wśród par, które trafiają do gabinetów seksuologicznych jest wiele takich, dla których brak orgazmu pochwowego staje się źródłem frustracji. Niektórzy przychodzą z poczuciem winy, inni nawzajem się obwiniają. Mężczyźni – że nie potrafią dostarczyć partnerce tylu doznań, aby mogła doświadczyć orgazmu, a kobiety – że coś z nimi jest nie tak, że nie potrafią go przeżyć. Niektóre kobiety uważają, że nie mają orgazmów, mimo że doświadczają ich podczas masturbacji. Jednak tak tego uczucia nie kwalifikują w przekonaniu, że orgazm jest wynikiem wyłącznie stosunku genitalno-genitalnego. Inne stereotypy dotyczą częstotliwości i natężenia przeżywanego orgazmu. W przekonaniu niektórych par każdy stosunek powinien zakończyć się orgazmem i najlepiej, żeby był odczuwalny w każdej komórce ciała. Tymczasem nie każdy stosunek musi i będzie zakończony orgazmem i absolutnie nie oznacza to, że para ma problem. Orgazm jest reakcją wieloczynnikową, złożoną z szeregu bodźców zewnętrznych i wewnętrznych. To, jak często i jak silnie doznawane są orgazmy, zależy od indywidualnych predyspozycji. Dla wielu kobiet brak orgazmu wcale nie jest problemem. Staje się nim dopiero wtedy, kiedy ich mężczyźni są przekonani, że doprowadzenie partnerki do orgazmu podczas stosunku jest tym, o czym marzy każda kobieta.
Autorka: Katarzyna Klimko - Damska, psycholog, psychoterapeuta, dla Poradnik "Zdrowie"