Sport to zdrowie.

autor: Martyna Wrona

Wydaje się to jednym z najczęstszych sloganów. Jest to jednak hasło warte zapamiętania i wdrożenia w życie, ponieważ jest w nim prawda. Nie chodzi o sport na poziomie zawodowym, ale o taki, który każdy możne praktykować na co dzień. W obecnej sytuacji pandemii trudno jest zebrać się do jakiegokolwiek wysiłku fizycznego. Bo siłownie zamknięte. Bo na dworze trzeba być w masce. Bo w domu nie jest wygodnie ćwiczyć. Argumenty przeciw można mnożyć. Jednak ten, który jest za, powinien przyćmić wszelkie niedogodności. Jest nim bowiem zdrowie.
Sport wpływa zarówno na zdrowie fizyczne, jak i to psychiczne. Już na poziomie neuronalnym widać zmiany u osób regularnie praktykujących jakiś wysiłek fizyczny (taniec, jazda na rowerze, fitness, pływanie etc.). Podczas sportu rośnie poziom neuroprzekaźników odpowiedzialnych za dobry nastrój, a są to dopamina i serotonina. Często czuć po spacerze lub bieganiu przypływ euforii i pozytywnych emocji. Nie jest to żadna magia. To mózg „zalany” poprzez te właśnie neuroprzekaźniki. Dlatego lepszym pomysłem, gdy czujemy obniżenie nastroju, jest szybki spacer niż zakopanie się pod kocem na kanapie.
Wysiłek fizyczny wpływa także na powstawanie większej ilości połączeń neuronalnych (synaps). Dlatego sport jest doskonałym pomysłem by wesprzeć się w nauce czy pracy umysłowej. Wspomaga koncentrację i procesy zapamiętywania. Nie ma nic lepszego w przerwie od nauki (zwłaszcza zdalnej przed komputerem) niż chwila gimnastyki.
Jak jednak wytrwać przy postanowieniu „będę ćwiczył”?
Najlepiej jest już na początku wybadać jaka aktywność fizyczna jest dla nas najbardziej atrakcyjna. Jedni będą woleli wyciszyć się w lesie na spacerze, a inni skakać na skakance w rytm szybkiej muzyki. Nie ma lepszej i gorszej aktywności. Wszystko, co zachęci do wstania z kanapy jest godne uwagi. Dlatego nie powinno się zważać na przeróżne sportowe mody i robić coś, co sprawia największą przyjemność.
Następnie warto wyznaczyć sobie konkretne dni i pory na aktywność fizyczną i ustalić ile średnio czasu nam ona zajmie. Jeżeli wiemy, że godzina biegania w poniedziałek rano, to coś, co z pewnością przekracza nasze możliwości zarówno wydolnościowe, jak i czasowe, to warto zacząć od półgodzinnego joggingu w sobotę w południe.
W utrzymaniu motywacji mogą pomagać wszelkie urządzenia monitorujące wysiłek – zegarki, aplikacje, paski. Można również poradzić sobie i bez nich i zapisywać sobie na karteczce lub kalendarzu, o ile sekund dłużej w tym tygodniu wytrzymujemy w pozycji deski, albo ile pięter wyżej weszliśmy po schodach. Porównywanie kolejnych drobnych kroczków do sukcesu może zdziałać cuda.
Warto też wyznaczać sobie konkretne i mierzalne cele. Po czym poznam, że mi się udało? Ile czasu mi to zajmie? Co we mnie i w otoczeniu się zmieni? Za sukces powinniśmy uważać każde podjęcie próby ćwiczeń, a nie tylko sam ich efekt w postaci ukończenia maratonu. Aby wyznaczyć sobie sportowy cel, można zastosować powszechnie znaną analizę SMART, która podpowiada, że cel ma być: konkretny, mierzalny, osiągalny, realny, określony w czasie i atrakcyjny.
Można też spróbować „wciągnąć” w sportową aktywność swoich najbliższych i wzajemnie się motywować do działania. Im większej ilości osób powiemy o swoim nowym postanowieniu, tym większa szansa, że przy nim wytrwamy.
Każdy ma swoje własne „motywatory” do działania. Warto przyjrzeć się sobie, co w przeciągu naszego życia najlepiej się sprawdzało? Jedni by poczuć przypływ „sił do działania” słuchają ulubionej muzyki, inni dzwonią do znajomych, a jeszcze inni wyznaczają sobie małe nagrody za wysiłek w postaci np. smacznej kawy ze śmietanką.
Wszelkie zmiany zaczynają się od małych kroków. Może zatem dziś zamiast autobusem lub samochodem do pracy wybierzesz się spacerem, a do domu wrócisz schodami zamiast windą? Mózg i ciało będą ci wdzięczne.