Wypalenie zawodowe – czy spada na nas znienacka?

“Stało się, dopadło mnie całkowite wypalenie. Od paru dni siedzę w pracy i nie mogę się na niczym skupić, kompletnie nie potrafię się zmusić do działania. Szef mnie ciśnie, bo klient się rzuca o terminy, a ja mam to w ***, bo nawet gdyby mi przystawili teraz pistolet do głowy i powiedzieli: „pracuj, bo zastrzelę”,…

“Stało się, dopadło mnie całkowite wypalenie. Od paru dni siedzę w pracy i nie mogę się na niczym skupić, kompletnie nie potrafię się zmusić do działania. Szef mnie ciśnie, bo klient się rzuca o terminy, a ja mam to w ***, bo nawet gdyby mi przystawili teraz pistolet do głowy i powiedzieli: „pracuj, bo zastrzelę”, to bym odparł, że niech strzelają, bo i tak mam to w ***, razem zresztą z całym światem.”

co_to_za_taki_swiat

Forum gazeta.pl [25.05.12, 12:19]

Wypalenie zawodowe

Wypalenie to stan funkcjonowania, który narasta w czasie, latami. Kiedy się już objawia, a osoba wypalona zda sobie z tego sprawę, jest już chorobą. To nie jakieś tam „zmęczenie” – to poważna sprawa. Powszechnie używana na świecie, opracowana przez WHO, Międzynarodowa Statystyczna Klasyfikacja Chorób i Problemów Zdrowotnych ICD-10, klasyfikuje „Wypalenie się” jako jednostkę zakodowaną symbolem Z73.0. W opisie znajdziemy: Stan wyczerpania życiowego.

Christina Maslach, emerytowana profesor psychologii na University of California w Berkley, poświęciła swoje zawodowe życie badaniom procesów wypalenia – jest najważniejszym klasykiem zagadnienia. Ch. Maslach wyróżnia trzy składniki zawodowego wypalania się: (1) emocjonalne wyczerpanie, (2) depersonalizacja, (3) obniżenie oceny własnych dokonań.

Cytowany na początku fragment z Forum ilustruje właśnie emocjonalne wyczerpanie – uczucie odpływu sił i pustki (“Od paru dni siedzę w pracy i nie mogę się na niczym skupić, kompletnie nie potrafię się zmusić do działania”). W innej części swojego postu wskazuje na przyczyny tego stanu (“Brak urlopu od 3 lat, praca 7 dni w tygodniu, nawał dodatkowych zleceń, brak snu. Przy poprzednim zleceniu w weekend nie spałem przez 24 godziny, teraz szykuje się to samo”).

Nasz bohater opisuje z równą swadą kolejne objawy wypalenia – depersonalizację (“cały mój etos zawodowy z czasów, gdy dotrzymany termin i dobra jakość to były świętości, poszedł się kochać – robię wszystko na odwal, byle tylko był akcept”).

W depersonalizacji opisuje się obniżenie wrażliwości wobec innych, cyniczne patrzenie na innych ludzi, poczucie bezduszności i bezosobowości. To bardzo ważny objaw, który m.in. pozwala na zróżnicowanie wypalenia od zespołu przewlekłego zmęczenia (wg ICD-10, G93.3).

W końcu, nasz bohater ujawnia poczucie marnowania czasu i wysiłku na swoim stanowisku pracy, co zgrabnie nazywamy „obniżeniem oceny własnych dokonań(“Najchętniej zwolniłbym się z pracy w tej chwili, ale nie wiem, z czego będę żył. Wywalić mnie coś nie chcą, a może by mi dało kopa wreszcie do jakiegoś działania”).

Smutna „spowiedź”… Tym smutniejsza, że nasz bohater w innych fragmentach swojego postu nie wyklucza samobójstwa… Oj! Gruba rzecz…

Podatność na wypalenie

Ale dlaczego on? Tego nie wiemy, bo nie znamy naszego bohatera, zaś jednorazowy post na forum nie daje nam wystarczającego wglądu w niego samego i jego sytuację. Możemy jednak zasygnalizować, że niektóre osoby są bardziej narażone na wypalenie, niż inne. Są to m.in. osoby, których praca polega na stałym, intensywnym obcowaniu z innymi ludźmi i angażowaniu się w ich problemy. W języku angielskim nazywa się ich „human services” oraz „helping professions”. Będą to zatem nauczyciele, pracownicy białego fartucha (pielęgniarki, lekarze), osoby przewlekle opiekujące się osobami chorymi i niesamodzielnymi, ale też osoby pracujące w firmach (pracownicy recepcji, call center, customer service, przedstawiciele handlowi, sprzedawcy, pracownicy działów marketingu, pracownicy agencji reklamowych, graficy, web designerzy, content managerowie, itd.)… Wszyscy, którzy „są komuś coś winni” i z największym przekonaniem uważają, że tak powinno być – czyli posiadacze osobowości typu A.

Co to jest ta „osobowość typu A”? Otóż, żyjący w latach 1849-1919 kanadyjski lekarz William Osler wysnuł przypuszczenie, że istnieje związek osobowości (typu zachowań) człowieka z występującymi u niego chorobami układu krążenia.

Anegdotycznie brzmi doświadczenie dwóch amerykańskich kardiologów (M.Friedman i R.Rosenman), którzy prowadzili ruchliwy gabinet lekarski. Zauważyli oni, że krzesła w poczekalni szybko się zużywają. Tapicer, który je naprawiał, zwrócił uwagę na niespotykany sposób zużycia krzeseł – tak, jakby pacjenci siedzieli tylko na skraju krzesła, kurczowo trzymając się poręczy; jakby byli niespokojni i chcieli się jak najszybciej stamtąd wydostać. Wszystkie krzesła były zużyte w ten sam sposób. Ten niecodzienny „styl siedzenia” pacjentów kardiologicznych zwrócił uwagę Friedmana i Rosenmana na powiązanie między ich niespokojnym charakterem a problemami z sercem.

To doprowadziło do sformułowania cech opisujących typ zachowań A (osobowość A, wzór zachowania A), jako charakteryzujący się nieokiełznaną ambicją, potrzebą wysokich osiągnięć, niecierpliwością, współzawodnictwem i poczuciem nagłości. Osoby takie funkcjonują w ciągłym pośpiechu, robią kilka rzeczy na raz, nieustanne rozmyślają o kolejnych punktach na liście „do zrobienia”, nierzadko prezentują brak aprobaty dla nawet najmniejszych opóźnień i niepunktualności. Charakterystyczne jest też dla nich dążenie do perfekcji, nadmierna ambicja, wysokie wymagania wobec siebie i innych oraz zamiłowanie do rywalizacji.

Niestety – jednym z głównych wyznaczników osobowości typu A jest też wrogość, agresja i niechęć wobec otoczenia, co przekłada się na brak zdrowych i stabilnych relacji z innymi ludźmi. Osoby reprezentujące ten typ traktują współzawodnictwo jako wyzwanie. Zazwyczaj funkcjonują one pod presją czasu i w nieustannej reakcji alarmowej (stres). Osoby takie poznamy m.in. po tym, że są energiczne, nierzadko wybuchowe, mówią i chodzą szybko, gestykulują, w czasie dyskusji bardzo często przerywają rozmówcy. Widoczne bywa napięcie mięśni twarzy, a dłonie mogą być zaciśnięte.

O takich osobach mówiło się, że nie potrafią się relaksować. Kiedyś, zamiast odpoczynku wybierały nadgodziny w pracy, a gdy już decydowały się na urlop, doskwierało im poczucie winy. Dzisiaj jest nieco inaczej. W czasach mody na zachowania równoważące (work-life balance), osoby takie chętnie korzystają z urlopów, ale nie potrafią odpoczywać – muszą zdobyć Kilimandżaro, albo pobiec w maratonie w Nowym Jorku. Żyją w przymusie funkcjonowania na wysokich obrotach.

Powyższy opis osoby z wzorcem zachowań A, przywołuje obraz dobrze znanego nam “pracoholika”, który w środowisku podobnym do niego (np. w korporacji) spełnia się zawodowo i uważa, że ma szansę osiągnąć sukces. Jednak ciągłe napięcie, drażliwość, konfliktowość zachowań, mogą prowadzić do obniżenia produktywności i tak naprawdę mogą utrudniać, a nie ułatwiać, wspinanie się po kolejnych szczeblach kariery. Najwyższą jednak ceną, jaką typ A płaci za sukces, jest utrata zdrowia.

Niestety, Friedman i Rosenman dowiedli, że zapadalność na choroby serca jest dwukrotnie częstsza u osób nastawionych na dążenie do perfekcji i żyjących w ciągłym pośpiechu. Dzisiaj, dzięki ogromnemu postępowi, jaki dokonał się w kardiologii, znacząco rzadziej mamy do czynienia z „chorobą dyrektorów”, jaką był zawał serca. Stosujemy profilaktykę, mamy do dyspozycji znakomity system (jeden z najlepszych w Europie) kardiologii interwencyjnej. Ludzie rzadziej – bardzo rzadko – umierają z powodu zawału serca. Zatem, ludzka uwaga skierowana na osoby A, przenosi się z serca na funkcjonowanie psychiczne. Ponieważ takie osoby umierają później i z innych przyczyn, mają czas, aby zademonstrować sobie i swojemu otoczeniu dolegliwości, które „w tamtych czasach” musiały ustąpić pierwszeństwa zawałowi i nie zdążały się ujawnić. Tutaj pojawia się m.in. pole do obserwacji przewlekłego stresu i jednego ze skutków tegoż, mianowicie wypalenia.

Zapobieganie wypaleniu

Zanim jednak dopadnie Cię wypalenie… Przeżyjesz coś jeszcze…

Najpierw, będziesz się starał(-a) sprostać zwiększonemu obciążeniu, następnie (po pewnym czasie) poczujesz się przeciążony(-a), na końcu – wyczerpany(-a). Pojawią się: napięcie, trudności z zasypianiem, lęk, drażliwość, niemożność skupienia się, drobne (na razie) problemy z pamięcią. Później pogłębią się zaburzenia snu (wielokrotne wybudzenia, przedwczesne wybudzenia z niemożnością ponownego zaśnięcia). Na wskutek niewyspania poczujesz się zmęczony(-a) i bez energii. Zauważysz, że boli Cię głowa. Będziesz odczuwał(-a) tzw. problemy zdrowotne: gastryczne, silne bicie serca, duszność, suchość w jamie ustnej, uczucie „kluski” w gardle, napięcie mięśni i bóle pleców, potliwość, zimne dłonie czy częstomocz. Będzie Ci się wydawało, że to dolegliwości ciała, ale Twoje ciało tylko wyraża to, czego nie może wprost powiedzieć „dusza”…

Nie na darmo mówi się, że depresja boli – to „dusza” cierpi… W Psalmie(42,6) czytamy: Czemu rozpaczasz duszo moja i czemu drżysz we mnie?

Jeśli przeoczysz to, co mówi do Ciebie twoja „dusza” wyrażając się za pomocą ciała (tu: rozmaite w/w objawy), dotrzesz to kresu podróży – doświadczysz wypalenia… Młody Werter zwierza się nam: Nie mam siły wyobraźni, zrozumienia natury i wszystkie książki są mi wstrętne. Ostatecznie popełnia samobójstwo.

Zwróćcie przy tym uwagę, że wypalenie nie musi wiązać się tylko z pracą. Mówi się „wypalenie zawodowe”, ale wypaleniu ulega się pod wpływem różnych przyczyn, nie tylko zawodowych. Wypala się osoba, która opiekuje się inną osobą, np. przewlekle chorą, wypala się też osoba w intensywnej miłości (tu: ludowe porzekadło: Nagła miłość im gorętsza, tym szybciej stygnie). Jeśli osoba funkcjonuje w jakiejś określonej sytuacji, w której ulega intensywnej, przewlekłej presji, nie ma możliwości tej presji skompensować, jest zagrożona wypaleniem. Sytuacja zawodowa zaś znakomicie zjawisko wypalenia ilustruje i – rzeczywiście – wypalenie zawodowe jest najczęściej występującym rodzajem wypalenia.

Nasz bohater, cytowany na początku, zwierza się nam jednak: “Najchętniej zwolniłbym się z pracy w tej chwili, ale nie wiem, z czego będę żył”. Dalej pisze: “Zawsze byłem dobry i może jeszcze kawałeczek pojadę na tej opinii, ale prędzej czy później dopadną mnie konsekwencje, choćby utrata pracy, a wtedy już w ogóle sobie z niczym nie poradzę i będę musiał skoczyć z okna.”

Jak zatem uniknąć takiego „zderzenia ze ścianą”? Jak zapobiegać wypaleniu?

Po pierwsze – nie pozbawiaj się oparcia społecznego. “(…) Człowiek odbiera komunikat, który informuje go, że darzony jest uczuciem, że jest kochany, ceniony i uważany za wartościową osobę oraz że jest współuczestnikiem systemu komunikacji międzyludzkiej i wzajemnych zobowiązań”. Anegdotycznie mówi się – dlaczego taboret ma depresję? Bo nie ma oparcia.

Po drugie – naucz się rozpoznawać, jak reagujesz na różne sytuacje. Poznaj swoje emocje, nazwij je, naucz się je od siebie odróżniać. Pomoże Ci w tym psycholog.

Po trzecie – naucz się, jak zwiększać swoją odporność na stres, rozpoznawaj stresory i redukuj je (planuj), stosuj techniki redukcji napięcia (np. odroczenia i perspektywy), redukuj rangę problemów do właściwego im poziomu. Pomogą Ci w tym rozmaite lektury i szkolenia lub profesjonalny coaching.

Po czwarte – naucz się rozpoznawać wczesne objawy stresu. Nie wstydź się, nie wahaj się sięgać po pomoc – poradę psychologa, psychoterapię, a nawet leczenie u lekarza psychiatry. Wczesna interwencja oznacza mniejsze spustoszenie w Twoim życiu.

Po piąte – jeśli już „stanie się” i zdasz sobie sprawę, że właśnie skończyły się Twoje zasoby do dalszego działania – resztkami sił, ale biegnij do lekarza psychiatry. To może być sprawa życia lub śmierci.
Warto żyć.

Kończę ten tekst z nadzieją, że nigdy Cię to nie spotka.

Jeśli spotka to kogoś z Twojego otoczenia – reaguj, przyprowadź taką osobę do specjalisty.

A w ogóle… wolniej…

Wiktor Buczek, blog Klinika Stresu