Ja się z Tobą ożenię

„Mamusiu, jak urosnę, to się z tobą ożenię” – obiecuje swojej mamie 4-letni Pawełek, obejmując ją z całych sił swoimi małymi łapkami. (Ona jest Jego!)  A gdy już dorośnie –  szczęśliwie –  nie żeni się ze swoją matką, tylko wybiera dorosłe, samodzielne życie.  I poślubia zupełnie „obcą” kobietę. Ale nie zawsze… Czasem Pawełek pozostaje w…

„Mamusiu, jak urosnę, to się z tobą ożenię” – obiecuje swojej mamie 4-letni Pawełek, obejmując ją z całych sił swoimi małymi łapkami. (Ona jest Jego!)  A gdy już dorośnie –  szczęśliwie –  nie żeni się ze swoją matką, tylko wybiera dorosłe, samodzielne życie.  I poślubia zupełnie „obcą” kobietę. Ale nie zawsze… Czasem Pawełek pozostaje w związku „prawie małżeńskim” ze swoją matką przez całe życie.

Ich dwoje. Matka i syn.

Uzależnienie synów od matek bywa tak silne, że nie są oni w stanie podjąć samodzielnego życia – z własnymi wyborami i własną odpowiedzialnością. Zawsze w tle ich decyzji będzie matka. Bywa, że zakładają własne rodziny. Związki takie poddane są wielkiej próbie. Matka i synowa walczą o swoje Szczęście. A Szczęście, jak ten tobołek, nie ma nic do powiedzenia. Czasem któraś z nich wygrywa, jednak poranione są wszystkie strony. A często po prostu funkcjonują w chorym związku „dwa plus jeden”, od kryzysu do kryzysu. I nie wiadomo, kto tu jest „dwa”,  a kto „jeden”.

To dramatyczna sytuacja, gdy po ślubie okazuje się, że ten wymarzony, jedyny, ukochany jest… Synkiem Mamusi. Swoje decyzje uzależnia od niej, z nią ustala, gdzie zamieszka młode małżeństwo, jak będą zarządzali swoim budżetem, gdzie i kiedy pojadą na wakacje. A jak już pojadą, to oczywiście relacje na bieżąco muszą być. Na intymność, na własne plany i dążenie do ich realizacji zgodnie z własnymi potrzebami i możliwościami nie ma miejsca w tym związku. A to one właśnie budują ten związek, pozwalają mu się umocnić, stworzyć  twardy i mocny grunt na zbudowanie stałego silnego małżeństwa i zdrowej rodziny.

Nie zawsze Synek Mamusi decyduje się na związek z inną kobietą. Bo jest to trudne… W trakcie budowania relacji uzależnienia syna od matki, które trwa latami, kształtuje się poczucie u dziecka, a potem dorosłego mężczyzny, że bez niej sobie nie poradzi. Lub też odwrotnie: że ona bez niego zginie marnie, będzie chora i nieszczęśliwa. Wciąż zatem na drodze do zaangażowania się w związek z inną kobietą stają jakieś poważne przeszkody. A to mama zaproponowała wyjście do kina. „Tak bym chciała zobaczyć ten film. Podobno Brosnan jest fantastyczny.”…  Albo przygotowała specjalną kolację. „Twoje ulubione danie. To niespodzianka. Nie spóźnij się.”…  I wyśledziła super okazyjną wycieczkę do Egiptu. „Jak nie masz na zaliczkę chwilowo, to ci pożyczę”. Naprawdę, jest taka oddana… Trudno jej odmówić. I tak właśnie „sieć” uzależnienia się wyplata, i im dalej tym trudniej.

Unikanie kłopotliwych sytuacji, na przykład gdy trzeba odmówić mamie udziału w przygotowanej przez nią kolacji niespodziance, narażając ją na żal i łzy, a siebie na złość i wyrzuty sumienia, nigdy nie będzie prowadziło do uzdrowienia relacji. Ona jest nadto sprawna w organizowaniu mu życia, a on coraz słabszy, by się temu przeciwstawić. W końcu Mały Mężczyzna zostaje samotny.

Bo tak jest wygodniej…  Nie trzeba się zmagać z okropnymi sprawunkami. „Mamo, jak można w tym zatłoczonym sklepie chodzić godzinami. Można oszaleć”. Najlepsze obiady są u mamy. I nie trzeba nawet potem zmywać naczyń. Wszystko wyprane, wyprasowane. Poukładane w szafie. Nawet skarpetki – słynne powody kłótni małżeńskich. „Kto by tam się zastanawiał, jak to się dzieje, że skarpetki pozostawione w koszu na brudną bieliznę, gdy trzeba, są czyste w szufladzie!” To wspaniale ogarnięte, komfortowe życie z mamą będzie jednak kosztowało jej syna… Ceną będzie brak realizacji własnych planów i własnej drogi życiowej.

Dlaczego matka i syn?

Przyczyn zaburzeń w relacji matka – syn i niedojrzałości dorosłych mężczyzn odnajduje się wiele. Są to uwarunkowania rodzinne, sytuacje sprzyjające zawiązywaniu się specjalnej więzi miedzy matką i dzieckiem. Najczęściej, kiedy brak w rodzinie ojca. Fizycznie lub też tylko mentalnie – wtedy gdy zasadniczo jest, ale nie spełnia swojej roli jako ojciec. Na przykład: jest alkoholikiem – zaczynając od najbardziej skrajnych powodów. Albo ojciec, który nie spełnia swoich funkcji, ponieważ zajmuje się realizacją swoich ambicji zawodowych, jest zapracowany, wiecznie w delegacjach, skupiony zupełnie na innych tematach. Wtedy wychowaniem dzieci zajmuje się tylko matka, która próbując nadrobić brak ojca, angażuje się nadmiernie. Zgodnie ze swą naturą wychowuje dzieci emocjonalnie, za delikatnie. Jednocześnie nie przekazuje synom wzorców męskich. Oddając się swoim dzieciom „w całości”, poświęca swoje ambicje oraz w pewnym sensie – swoją wolność. To poświęcenie pozostawia ślad zarówno w psychice matki jak i dziecka. Może ono wywołać nadmierne przywiązanie matki do pełnionej roli, poczucie straty, gdy dzieci odchodzą i żądanie „rekompensaty”. Dzieci z kolei wchodząc w dojrzałe życie, mogą odbierać swoje usamodzielnianie się jako akt zdrady czy porzucenia matki, która przecież „poświęciła dla mnie całe swoje życie”.

Szczególnie trudne są przypadki synów matek, które od dziecięcych lat widziały w nich swoich „mężczyzn”, swoich opiekunów. W przeciwieństwie do ojca, który zostawił matkę ze wszystkimi obowiązkami i troskami, kochający syn będzie chciał zrekompensować jej te trudy, obieca sobie, że nigdy jej nie zawiedzie, będzie spełniał jej oczekiwania, wypierając ze świadomości własne potrzeby i pragnienia. Z czasem „dobry synek mamusi” odda swoje życie pod jej rządy, nie będzie podejmował samodzielnych decyzji. Postępując zgodnie z instrukcjami matki, nie ma możliwości tak naprawdę wejścia w dorosłość, bycia odpowiedzialnym za swoje decyzje, doświadczania ryzyka i  bólu, ani też radości i dumy z własnego sukcesu. Pozostanie dużym, nieporadnym i zagubionym chłopcem. Nadopiekuńcza matka mimowolnie pokazuje swojemu synowi, jak jest słaby i nieporadny, zdany na nią. Okalecza go psychicznie, pozbawiając męskich cech, jak: odwaga, sprawność, odporność, a przede wszystkim pozbawia go pewności siebie, zaufania do własnych możliwości i umiejętności odnajdowania się w grupie rówieśników.

Znak czasów

Wydaje się, że w przeszłości łatwiej było wychować chłopca na dorosłego mężczyznę. Z pokolenia na pokolenie mężczyźni przekazywali wzorce męskich ról, zachowań i postaw. Były one też dość jednoznacznie określone. Mężczyzna ma być odpowiedzialny, odważny, pracowity, ma utrzymać siebie i swoją rodzinę. W dzisiejszym świecie wszystko to nie jest takie proste. Przeobrażenia w życiu społecznym, jakie się dokonały w ciągu ostatniego stulecia, spowodowały powstanie nowych wzorców kobiecości i męskości.  Kobiety, które zdobywają wykształcenie i pracę, już nie są zależne od mężczyzn – mają swoje prawa, swoje marzenia i aspiracje, mogą same zadbać o siebie, mogą chcieć lub nie chcieć mieć dzieci. Już im mąż nie jest potrzebny do zapewnienia utrzymania i opieki. Wzorce męskości i kobiecości również już są inne. I nie są teraz tak jednoznaczne. Wszystko zależy od aktualnie modnych trendów. Matka pracująca, zarabiająca na utrzymanie domu wraz ze swoim mężem, oboje ambitni, realizują swoje plany zawodowe i swoje marzenia… o podróżach, o własnym rozwoju, o wspaniałej sylwetce i tężyźnie fizycznej. I z ludźmi trzeba się spotykać, żeby nie zdziczeć i żeby odetchnąć od codziennych stresów. Gdzie w tym wszystkim jest miejsce na wychowywanie dziecka?

Być może łatwiej było wychować chłopca na mężczyznę wieki temu, ale też żadna z dzisiejszych kobiet nie chciałaby urodzić się dziewczynką w tamtych czasach. Wydaje się, że współcześni rodzice wypracowali pewien model funkcjonowania w dzisiejszym  „pomieszanym” systemie ról kobiecych i męskich, który – przy racjonalnym podejściu może być najbardziej optymalny dla obojga płci… oby tylko rodzicom udało się odczytać ten model w sposób jak najbardziej zapewniający prawidłowy rozwój ich dziecka. Opracowanie MW