Odkładasz rzeczy na później? Nie ty jedyny. Zobacz, co to jest prokrastynacja i kto też miał z nią problem

Jeśli miałeś się właśnie zabrać do wykonania ważnego i pilnego zadania, a mimo to czytasz ten tekst, to znak, że padłeś ofiarą tajemniczej i niebezpiecznej siły – prokrastynacji. Nie martw się, nie jesteś pierwszym, który musi sobie z nią radzić. Ba, trafiłeś do całkiem zacnego grona! Prokrastynacja, czyli odkładanie najważniejszych spraw na wieczne nigdy, jak…

Prokrastynacja

Jeśli miałeś się właśnie zabrać do wykonania ważnego i pilnego zadania, a mimo to czytasz ten tekst, to znak, że padłeś ofiarą tajemniczej i niebezpiecznej siły – prokrastynacji. Nie martw się, nie jesteś pierwszym, który musi sobie z nią radzić. Ba, trafiłeś do całkiem zacnego grona!

Prokrastynacja, czyli odkładanie najważniejszych spraw na wieczne nigdy, jak magnes odciąga od nauki do egzaminu czy wykonania projektu i popycha w stronę mniej istotnych zadań. To ona sprawia, że zanim weźmiesz się do pracy, wypijasz dwa kubki kawy, przeglądasz Facebooka, sprzątasz na biurku, wysyłasz zaległe wiadomości do znajomych, płacisz rachunki, uzupełniasz kalendarz, a potem (choć zazwyczaj tego nie robisz) zmywasz po sobie kubki. Zanim się obejrzysz, dzień się kończy, a pilne i ważne zadania dalej leżą odłogiem.

Ta tajemnicza siła może jednak okazać się bardzo niebezpieczna. To najczęściej przez nią uczniowie zawalają szkołę, pracownicy korporacji nie wyrabiają targetów, mężczyźni zaniedbują badania lekarskie, a małżeństwa odraczają rozpoczęcie odkładania oszczędności na emeryturę. Co więcej, jak wykazały badania Case Western Reserve University z 1997 roku, prokrastynacja powoduje znaczące podwyższenie poziomu hormonu stresu, co z kolei negatywnie odbija się na zdrowiu.

Dlaczego odkładamy obowiązki na później? Przez lenistwo, problemy z koncentracją czy geny? Naukowcy od lat przyglądają się przyczynom, które odpychają ludzi od najważniejszych i najpilniejszych zadań. Do jakich wniosków doszli?

Odrzucanie nieprzyjemnych doświadczeń

Według ekspertów z kanadyjskiego Carleton University w Ottawie, problem leży w skłonnościach ludzkiego mózgu do unikania nieprzyjemnych doświadczeń i dążeniu do poczucia zadowolenia – pisze amerykański dziennik „Washington Post”. Mechanizm uaktywnia się przede wszystkim u ludzi, u których wykonanie pilnego zadania wiąże się ze stresem i strachem. Im obowiązek ważniejszy, tym w większym stopniu wpływa na napięcie organizmu. Mózg automatycznie szuka wówczas bodźców, które pozwolą mu się zrelaksować i zbalansować poziom hormonu stresu. Im jednak dalej odraczamy wykonanie zadania, tym bardziej czujemy się winni, co z kolei prowadzi do kolejnych bezsensownych podróży po internecie, by pozbyć się negatywnych emocji. Koło się zamyka.

Kara i nagroda

Prokrastynacja to też efekt mechanizmu szybkiej nagrody, która pomaga uzasadnić długofalowe planowanie. Jak to działa? Wyobraź sobie, że szef każe ci wykonać zadanie, które jest elementem wielkiego projektu. Deadline upływa za miesiąc i dopiero wtedy zobaczysz rezultat pracy całej grupy i wynagrodzenie. To tak jakbyś przez kolejne 30 dni pracował nad jakąś wirtualną ideą, której nie widzisz. Oczywiście, ma to w perspektywie czasu sens, jednak nie dla twojego mózgu, który – jak pies – chciałby dostać nagrodę zaraz po każdej wykonanej sztuczce. Podświadomie szuka więc rekompensaty w mało znaczących czynnościach, których efekty widać od razu po wykonaniu, czyli np. w posprzątaniu biurka.

Efekt? Napięcie, odraczanie, poczucie winy, smutek, potrzeba kompensacji, odraczanie, filmy z kotami, powtarzanie pod nosem zdania „nie opłaca się zaczynać”, koniec dnia… A potem: „termin się zbliża”, panika, kompensacja, porażka, stres, zawalony projekt… Czyli prokrastynacja.

Ja z przyszłości

Mechanizm szybkiej nagrody jest też ściśle powiązany z emocjami, które odczuwamy dziś, a emocjami, które możemy odczuwać w przyszłości. To, co wydaje nam się odległe, nie sprawia, że przywiązujemy do tego wagę. Dobrym przykładem stosunku do przyszłości może być dialog z kreskówki „Simpsonowie”. W jednym z odcinków Marge, żona Homera, strofuje męża za brak zainteresowania swoimi dziećmi: „Pewnego dnia te dzieci opuszczą dom i będziesz żałował, że nie spędzałeś z nimi czasu”. Na Homerze nie robi to wrażenia i wlewając wódkę do słoika po majonezie, odpowiada: „To już problem Homera z przyszłości. Ech, nie zazdroszczę mu”.

– Podczas podejmowania długoterminowych decyzji, ludzie nie czują emocjonalnej więzi ze swoją osobą z przyszłości – wyjaśnia Hal Hershfield z UCLA Anderson School of Management. – Nawet jeśli w jakimś stopniu zdaję sobie sprawę, że za rok będą wciąż tą samą osobą, wciąż traktuję te swoje „ja z przyszłości” jako zupełnie inną osobę: nie czerpie ona korzyści i nie cierpi z powodu konsekwencji, które mają swoje źródła w decyzjach podjętych dzisiaj – mówi ekspert w rozmowie z „Washington Post”.

Z czego to wynika? Jak dowiódł Hershfield, przetwarzaniem informacji z teraźniejszości i przyszłości zajmują się inne obszary mózgu. Do podobnych wniosków w 2008 roku doszła Emily Pronin z Princeton University. Jej eksperyment polegał na próbowaniu mikstury z sosu sojowego i keczupu oraz zdecydowaniu, komu poleciliby taki „delikates”. Jedna grupa ludzi miała wybrać dawkę odpowiednią dla siebie w teraźniejszości, druga – dla znajomych, a trzecia – dla siebie z przyszłości. Badanie pokazało, że ludzie tu i teraz wypiliby znacznie mniej niesmacznej mikstury niż zaleciliby sobie w przyszłości – tak, jakby decyzja dotyczyła dwóch różnych osób.

Późniejsze badania potwierdziły wcześniejsze eksperymenty. Okazało się ponadto, że osoby, które czują większą więź ze sobą z przyszłości (mają np. lepiej skomunikowane obszary mózgu odpowiedzialne za przyszłość i teraźniejszość), są mniej skłonne do odkładania obowiązków na potem. Więcej odkładają na emeryturę i inwestują w siebie. Poza tym na dłuższą metę są szczęśliwsze.

Jak zejść na ziemię i uniknąć prokrastynacji?

Co, poza „zaprzyjaźnieniem się” ze sobą z przyszłości, możemy jeszcze zrobić, by nie odkładać obowiązków na wieczne nigdy? Najczęstsza rada brzmi: przestań się miotać i weź się do roboty. Kłopot w tym, że to kompletnie nie działa, bo dla wielu osób prokrastynacja nie jest czymś, co są w stanie kontrolować. To tak, jakby powiedzieć otyłym ludziom, by przestali jeść, a osobom z depresją, by unikały apatii. Dlatego naukowcy opracowali zestaw porad, które pomogą radzić sobie z odkładaniem zadań na później.

1) Po pierwsze, przestań obwiniać się za to, że odkładasz wszystko na potem. Jak pokazały badania, studenci, którzy wybaczyli sobie prokrastynację po pierwszym oblanym egzaminie, znacznie efektywniej zabrali się za naukę do kolejnego terminu. Wszystko przez to, że nieumiejętność zabrania się za zadanie jest związane z negatywnymi emocjami. Wybaczenie sobie zmniejsza napięcie, co jest jedną z głównych przyczyn prokrastynacji.

2) Kolejna sprawa, to umiejętność uzmysłowienia sobie, że nie musisz być w nastroju do wykonania jakiegoś zadania. Jak ocenia prof. Timothy Pychyl, ekspert od prokrastynacji z Carleton University w Ottawie, emocjonalny stan nie jest zwykle związany z konkretnym obowiązkiem, dlatego nie należy się na nim koncentrować.

3) Zamiast tego prof. Pychyl poleca myślenie o tym, jakie jest kolejne zadanie. Dzielenie obowiązku na małe części i wyobrażanie sobie kolejnych kroków ich wykonania ułatwia realizację „misji”. A więc zamiast mówienia sobie „muszę napisać CV”, należy podzielić zadanie na fragmenty, np.: otwarcie pliku tekstowego, wpisanie danych osobowych, opisanie doświadczenia, itd. Dzięki temu wypełnienie każdego kolejnego punktu zostanie odebrane przez mózg jako wykonanie zadania na dany moment, co będzie prowadziło do następnych czynności.

4) Jak podkreśla prof. Pychyl, rodzice powinni uczyć dzieci tego sposobu od najmłodszych lat. Mózg, przyzwyczajony do otrzymywania szybkich nagród, jest skłonny do prokrastynacji. Prokrastynacja to nie jest problem z zarządzaniem czasem, ale emocjami.

Źródło: Washington Post

 Tekst pochodzi ze strony Newsweek