Interpunkcja w mowie – żart to czy nie żart?

Wczesna  godzina, sala wykładowa – monotonny głos wykładowcy brnącego samotnie przez meandry fascynującego być może tematu. Spokojne oddechy słuchaczy, od czasu do czasu przerywane stukiem długopisu wypadającego z rąk. Znamy to ? Znamy! Dlaczego tak się dzieje?  Otóż wykładowca “cieknie”, mówi monotonnie, czyli jednym tonem, nie uwzględnia znaków przestankowych: przecinków, kropek, dwukropków, wykrzykników, znaków zapytania.…

Wczesna  godzina, sala wykładowa – monotonny głos wykładowcy brnącego samotnie przez meandry fascynującego być może tematu. Spokojne oddechy słuchaczy, od czasu do czasu przerywane stukiem długopisu wypadającego z rąk. Znamy to ? Znamy! Dlaczego tak się dzieje?  Otóż wykładowca “cieknie”, mówi monotonnie, czyli jednym tonem, nie uwzględnia znaków przestankowych: przecinków, kropek, dwukropków, wykrzykników, znaków zapytania. Usprawiedliwiam każdego, kto po 2-3 minutach wyłączy się z prób zrozumienia, o czym rzecz. To jest po prostu niemożliwe – słuchać ze zrozumieniem i nie oddać się drzemce.

Znaki przestankowe w piśmie są nie po to, żeby dręczyć uczniów…

ale po to, żeby po prawidłowym zastosowaniu wyrazić dobitnie myśl autora. Podobnie jest z mową – język polski jest językiem bogatym, zdania mogą być wielokrotnie i w różny sposób złożone, a stosowanie w niej interpunkcji, czyli akcentu, melodii zdania, ułatwia właściwe zrozumienie komunikatu. Mówiąc krótko: ważne jest, jak mówimy. Nawet najpiękniejsze teksty wymamrotane na jednym dźwięku nie zrobią wstrząsającego/ mocnego/ dużego/ poruszającego wrażenia. Przemkną monotonnie koło ucha i po wszystkim.

Można klepać byle jak, byleby odklepać, ale czy o to chodzi? Skoro już coś mówimy, to robimy to w celu porozumienia się z osobą/ osobami.

Małe ćwiczenie.

Proszę raz “odklepać”, a raz przeczytać ze zrozumieniem i intencją zawartą w tekście. Że co, że niby już to było w szkole? Co autor chciał przez to powiedzieć? Oczywiście, że tak. To ja/ ty/ ona/ on  jesteśmy autorami. I powinniśmy umieć wyrazić to, o co nam chodzi, zgodnie z naszym zamierzeniem. Zacznijmy klasycznie:

“Litwo, Ojczyzno moja!  Ty jesteś jak zdrowie:

Ile cię trzeba cenić, ten tylko się dowie,

Kto cię stracił….”

Albo trochę mniej klasycznie:

” Mów do mnie jeszcze… Za taką rozmową

tęskniłem lata… Każde twoje słowo

słodkie w mym sercu wywołuje dreszcze –

mów do mnie jeszcze…”

A może:

“Raport mniejszości – film z roku 2002 w reżyserii Stevena Spielberga, nakręcony na podstawie opowiadania Philipa K.Dicka, w którym główna rolę zagrał Tom Cruise.”

I jeszcze jedna wprawka:

“Jest w polu karnym, biegnie tak szybko, że wydaje się być jednym, wielkim pociskiem! I strzela! Strzela! Piłka leci! Odbija się od rękawic bramkarza! On ją jednak znowu chwyta! Jak pantera wpija pazury w ciało ofiary! I ona jest jego! Obronił! Obronił! Obronił! Szkoda, że Państwo tego nie widzą! ”

I ostatnia:

“Rok 2017 był rokiem, w którym nasza firma odniosła ogromny sukces, mający wielki wpływ na funkcjonowanie nowojorskiej giełdy. Niestety, nie obyło się bez zapaści kilku naszych partnerów – satelitów, co było do przewidzenia. Działalność charytatywna naszej firmy, polegająca na wydobywaniu z odmętów bankructw mniejszych zakładów pracy, nie zawsze kończy się sukcesem. Bo i jest to niemożliwe! Natomiast nasz sukces jest bezsprzeczny, bezprecedensowy i bez wątpienia należy się nim szczycić!”

Tych kilka ćwiczeń pokazuje jasno, jak różne mogą być interpretacje teksu. A od interpretacji testu, naszej wypowiedzi, czyli od tego, jak my ją wypowiemy, zależy interpretacja naszego audytorium. I tego, jak będziemy postrzegani: nudziara/-rz, profesjonalistka/-sta, histeryczka/-yk, wrażliwa/-y, arogancka/-cki, pyszałkowata/-ty i tak dalej, i tak dalej…

Można i trzeba nad tym zapanować. Proszę uwierzyć: da się. I to wcale nie wydaje mi się.

Dorota Osman